Archiwum dla demanufacture

Resistance is futile.

Posted in Fear Factory with tags , on 21 stycznia, 2012 by djabeu

FEAR FACTORY – DEMANUFACTURE [1995]

 

1. Demanufacture

2. Self Bias Resistor

3. Zero Signal

4. Replica

5. New Breed

6. Dog Day Sunrise

7. Body Hammer

8. Flashpoint

9. H-K (Hunter-Killer)

10. Pisschrist

11. A Therapy For Pain

Fear Factory są zespołem fenomenalnym.

W 1995 roku, wydali swoją najbardziej popularną i najlepszą płytkę pt. „Demanufacture”, która stała się obiektem kultu w pewnych kręgach. Album spośród groma innych wyróżniał się niezwykle dopracowanym brzmieniem, będącym połączeniem bardzo ciężkiego metalu z elementami elektronicznymi. Na pewno największym bohaterem tego materiału pozostaje perkman Raymon Herrera, którego gra na perkusji inspirowała i inspiruje do dziś tysiące młodych bębniarzy. Była to gra niezwykle precyzyjna; uzyskał on efekt odhumanizowanego i maszynowego brzmienia, które pozwalało lepiej zrozumieć koncept całej płyty.
Jest to bowiem tak zwany koncept album, którego wszystkie utwory opowiadają poszczególne części jednej większej historii, która jest bardzo podobna do tej z filmu „Terminator”, gdzie ludzkość musi walczyć z dominującą rasą samoświadomych maszyn. Ja osobiście bardzo lubię takie klimaty, więc radość ze słuchania Demanufacture jest jeszcze większa. Nie mógłbym także zapomnieć o genialnych gitarowych riffach stworzonych przez wirtuoza takiego stylu- Dino Cazaresa. Jego granie jest bardzo proste, aczkolwiek otrzymuje on odpowiedni efekt, bo doskonale współgra z perkusistą. Czas na pana Burtona. Jego wokale przechodzą z ostrego growlingu w łagodne śpiewanie. Niektórych ludzi niemiłosiernie denerwują te jego „zaśpiewy”, no cóż, taką barwę głosu można albo polubić, albo znienawidzić.
Wszystkie utwory na „Demanufacture” powalają swą energią i prostotą. Każdy jest na swój sposób inny, nie ma powielania i bezczelnego kopiowania tych samych schematów. Moje ulubione wałki to Zero Signal, Body Hammer czy Pisschrist po prostu powalają i robią sieczkę z mózgu. Trzeba to usłyszeć, suche słowa nie oddadzą jakości tej produkcji.
Od wydania albumu minęło już ponad 16 lat, ale w ogóle się on nie zestarzał. Brzmienie pozostaje równie świeże, czyste i energiczne jak po premierze tego cuda. Wydano wprawdzie remaster, ale większych różnic nie zauważyłem, oprócz dodania jako bonus remixów w wersjach techno nic się nie zmieniło.
„Demanufacture” to absolutny must-have i opus magnum industrial metalu.