BIOSPHERE – PATASHNIK [1994]
1. Phantasm
2. Startoucher
3. Decryption
4. Novelty Waves
5. Patashnik
6. Mir
7. The Shield
8. Seti Project
9. Mestigoth
10. Botanical Dimensions
11. Caboose
12. En Trance
Są takie miejsca, do których zawsze chce się wracać, obojętnie czy są one realne, które odwiedzamy, tzw. wspomnienia z dzieciństwa, czy muzyczne światy. Dla mnie takim muzycznym wymiarem będzie północny skrawek Norwegii, po którym oprowadza mnie Geir Jenssen, szerzej znany jako Biosphere.
Drugie tournee po północnych krańcach kraju Wikingów zostało opublikowane w 1994 roku. A jak tym razem wygląda wycieczka? Zapraszam.
Zaczynamy spokojnie, w środku nocy (Phantasm) wyruszamy do krain wiecznie skutych lodem, by po kilku chwilach znaleźć się w totalnie odludnym miejscu. Jesteśmy tylko mi i mroźny krajobraz dookoła, pustka (Startoucher). Czasem odwiedzamy miejsca, które poznaliśmy nieco wcześniej, albo przynajmniej mijamy takie, które bezpośrednio z nimi się nam kojarzą (Decryption, Novelty Waves, Seti Project). Większość czasu jednak spędzamy spokojnie, medytując i poznając siebie. Staramy się jak najbardziej oderwać od problemów dnia codziennego, pogrążając się w rozmyślaniach. Czasem dopada nas melancholijny nastrój, może nieco dołujący (Mir), jednak dźwięki przyrody (Mestigoth) sprawiają, że w kilka chwil pozytywne nastawienie powraca.
Drugi krążek Biosphere to kolejna dawka wspaniałej, klimatycznej muzyki – istna dźwiękowa pocztówka prosto ze skutych lodem krańców Norwegii. Jestem jak najbardziej na tak i jeszcze nie raz będę do płyty wracał. Piękne, miękkie i kojące dźwięki z łatwością zabierają mnie w inny świat, a dodatek odgłosów natury sprawia, że ten świat staje się jeszcze bardziej rzeczywisty. Już niebawem wyprawa w świat Insomnii.