Archiwum dla 2010

Orbiting

Posted in Clubroot with tags , , , , on 1 lutego, 2012 by kubeusz

 CLUBROOT – II:MMX [2010]

1. Orbiting
2. Waterways
3. Dry Cured
4. Sjambok
5. Toe to Toe
6. Whistles & Horns
7. Running on Empty
8. Physicality
9. Dust Storm
10. Closure
11. Cherubs Cry

W rok po wydaniu swojego debiutanckiego albumu, Dan Richmond pokazał muzycznemu światu swój drugi krążek. Przyznam się szczerze, że nie myślałem, że przebije ten całkiem miły debiucik, jednak już od pierwszych chwil wiedziałem, że będzie to płyta dużo lepsza od poprzedniej.

Ten album jest jeszcze bardziej przesycony ambientową i klimatyczną muzyką. Odnoszę wrażenie, że tego typu dźwięku pojawiają się powoli i stopniowo, wkręcając człowieka coraz bardziej, wiążąc go i zmuszając do bezwarunkowego słuchania. Już otwierający album Orbiting nastraja bardzo pozytywnie, natura prawdziwsza niż krowa z reklamy milki. Czysta przyjemność, którą tylko potęguje melancholijny Waterways – ten numer jest po prostu piękny. Najlepsze jest to, że cały krążek jest utrzymany w takim nastroju (no, może z wyjątkiem smętnego Dust Storm i narkotyczno-psychodelicznego Whistles & Horns). Nawet dźwięki perkusji brzmią bardziej naturalnie i plemiennie, co działa tylko na plus. Cała płyta to 55- minutowa podróż po lasach niedotkniętych ludzką stopą – czyste niebo, zielone lasy, wodospady, dżungla, tańce dookoła ognisk płonących każdej nocy pomimo upałów czy deszczu. Wszystko to sprawia, że II:MMX to jeden z tych albumów, które dają jeszcze nadzieje na to, że na dubstepowym poletku znajdzie się coś wartego uwagi.

Z każdym odsłuchem ten album zyskuje i nastraja coraz to lepiej zarówno do otaczającego świata, jak i do tego, co przyniesie następny krążek Clubroot. Trzymam za niego kciuki, że da radę, a nie dupy i że następna płyta będzie jeszcze lepsza.

War, war never changes…

Posted in Mark Morgan with tags , , , on 18 stycznia, 2012 by kubeusz

MARK MORGAN – VAULT ARCHIVES [2010]

1. Radiation Storm
2. Industrial Junk
3. Khans of New California
4. Metallic Monks
5. Followers’ Credo
6. Vats of Goo
7. A Trader’s Life
8. Moribund World
9. The Vault of the Future
10. Second Chance
11. City of the Dead
12. Underground Trouble
13. City of Lost Angels
14. Flame of the Ancient World
15. Many Contrasts
16. Gold Slouch
17. My Chrysalis Highwayman
18. Beyond the Canyon
19. Biggest Little City in the World
20. Dream Town
21. California Revisited
22. All-Clear Signal
23. Acolytes of the New God
24. Desert Wind

War, war never changes. Jednak po tej wojnie zmieniło się wszystko.Gdy opadł pył, świat zmienił się nie do poznania, tętniąca życiem planeta stała się bezkresną radioaktywną pustynią. A Ciebie właśnie czeka 77 minutowa podróż po bezkresnych pustkowiach. Pełna przygód i niebezpieczeństw mroczna przygoda rozpoczyna się od uświadomienia sobie aktualnej sytuacji – tamten świat przeminął bezpowrotnie, dokonania dawnej cywilizacji przeszły do historii (Radiation Storm, Industrial Junk). Jednak nie załamujesz się i ruszasz przed siebie…

Podczas swojej wędrówki poznasz wiele miejsc, a przed swoimi oczami zobaczysz wiele obrazów, nierzadko z przeszłości. Na swojej drodze spotkasz Khanów, u których przy odrobinie szczęścia zaznasz nieco zbójeckiego żywota (Khans Of The New California), jednak po jakimś czasie znów zaczniesz sypiać pod gołym niebem, myśląc o świecie sprzed wojny, który znasz tylko z opowiadań (Metallic Monks). Kiedy tylko przyjdzie sen, najdą Cie koszmary o Wielkiej Armii Mistrza (Follower’s Credo), o potężnych kadziach z wirusem FEV (Vats of Goo), o których tyle słyszałeś i czytałeś w holodyskach. Z nowym dniem postanawiasz zacząć nowe życie – pełne niebezpieczeństw ale dające zarobek życie kupca (A Trader’s Life). Podczas podróży coraz bardziej dostrzegasz zbliżający się koniec tego umierającego świata (Moribund World). Słyszysz różne historie; niektórzy twierdzą, że Krypty były tylko eksperymentem naukowym, inni że były zbawieniem ludzkości (The Vault Of The Future). Podczas swoich wędrówek dotrzesz do miejsc dawno nieodwiedzanych przez żadnego człowieka. Muzyka przyrody, wiatr wiejący wśród skał zdaje Ci się podpowiadać, abyś zawrócił (Second Chance), jednak dzielnie kroczysz przed siebie, widząc na horyzoncie ogromne wieżowce, mając nadzieje na znalezienie resztek cywilizacji. Kiedy wkraczasz do miasta jest już noc; nigdzie nie palą się światła, na ulicach nie ma dziwek, a życie zdało się dawno opuścić to miejsce (City Of The Dead). Przyśpieszasz z każdym krokiem, nie widzisz nikogo żywego, ale w mroku wyczuwasz wiele par oczy patrzących na ciebie złowrogo, więc czym prędzej starasz się opuścić to miejsce i już nigdy tu nie powrócić. Sen w piwnicach domku na odludziu przychodzi ciężko – targany koszmarami postanawiasz ruszyć w dalszą wędrówkę (Underground Trouble). Docierasz do Boneyard, miasta, które kiedyś było znane jako Los Angeles, ale mimo usilnych starań nie jesteś sobie wyobrazić dawnej świetności tego miejsca (City Of Lost Angels). Spędzasz kilka godzin na poznawaniu danych z holodysku, który otrzymałeś kilka godzin wcześniej, dowiadujesz się wielu tajnych informacji odnośnie Wielkiej Wojny (Flame Of The Ancient World). Na następny dzień postanawiasz opuścić to miejsce. Dostrzegasz coraz bardziej nasilające się kontrasty wśród ludzi – w tych trudnych czasach, kiedy zamiast pomagać sobie wzajemnie, najbardziej zwierzęce instynkty wychodzą na wierzch (Many Contrasts). Idąc dalej uświadamiasz sobie, że aktualny świat niewiele różni się od starych amerykańskich westernów, bo mimo stróżów „prawa” (nielicznych, bo nielicznych) i tak większość problemów rozwiązuje się za pomocą pięści i broni (Gold Slouch). Idąc przed siebie widzisz potężny znak, bilboard z dawnych czasów, reklamujący Chrysalisa, jednak pomimo usilnych starań nie jesteś w stanie poczuć w sobie tej dumy, amerykańskiej dumy, że człowiek mógł stworzyć coś takiego. Mimo tego czujesz, że mając ten samochód byłbyś kimś (My Chrysalis Highwayman). Na swojej drodze spotkasz jeszcze wiele miejsc zamieszkałych przez prymitywne plemiona żywiące się tym co spalona ziemia zrodzi (Beyond The Canyon). Następnym przystankiem, w którym dane Ci będzie „odpocząć” jest New Reno. I tutaj dopiero czujesz, że żyjesz! Znaleźć można tu wszystko: narkotyki, seks, handlarzy bronią, alkohol, hazard (Biggest Little City In The World). Sen w miejskim motelu daje chwilę ukojenia i spokoju (Dream Town). W czasie swojej wędrówki odwiedzasz jeszcze Kalifornię (California Revisited) oraz Vault City, które zwycięską ręką wyszło z krypty na powierzchnię (All-Clear Signal). Spotkasz również tajemniczych kapłanów podążających za niewyobrażalnym złem nowego post-nuklearnego świata (Acolytes Of The New God) – Mistrzem marzącym o jedynej w swoim rodzaju armii. A po wszystkim ponownie wyruszysz na pustkowia, gdzie Twoim towarzyszem będzie wiejący wiatr, a jego potępieńcze zawodzenia będą muzyką towarzyszącą Ci w podróży…

Niby to koniec, ale nie zauważasz, że wiatr ucichł, a w powietrzu poczujesz specyficzny zapach opadu radioaktywnego, który ponownie da Ci do zrozumienia, że dawny świat przepadł. A ty… ty znów ruszysz szybszym krokiem przed siebie.

UWAGA: Album jest nieodpłatnie dostępny w sieci. Jest to zremasterowany i złożony w jeden album soundtrack z obydwu części gier z serii Fallout (autorstwa Marka Morgana) który można pobrać stąd: http://auralnetwork.com/releases

If I can’t find myself? It’s so completely fake

Posted in Pendulum with tags , , , on 12 stycznia, 2012 by kubeusz

PENDULUM – IMMERSION [2010]

1. Genesis
2. Salt in the Wounds
3. Watercolour
4. Set Me on Fire
5. Crush
6. Under the Waves
7. Immunize (feat. Liam Howlett)
8. The Island – Pt. I (Dawn)
9. The Island – Pt. II (Dusk)
10. Comprachicos
11. The Vulture
12. Witchcraft
13. Self Vs. Self (feat. In Flames)
14. The Fountain (feat. Steven Wilson)
15. Encoder

Całe dwa lata minęły od premiery In Silico. Muzycy Pendulum chyba wzięli sobie do serca ostrą krytykę która dosłownie zasypała zespół po wydaniu drugiego albumu. Immersion bowiem, przynosi kolejne niespodzianki.

Pierwsze minuty to ewidentnie zwrot ku Hold Your Colour, podniosłe intro przechodzące w drum ‚n’ bassowy killer nastrajają całkiem przyzwoicie. Nawet Watercolour brzmi całkiem przyjemnie, dużo w nim d’n’b pełnego wpadających w ucho melodii. Zwrot o 180 stopni następuje wraz z Set Me On Fire, który z d’n’b niewiele ma wspólnego, podobnie jak z muzyką jaką zespól prezentował na In Silico, jednakże, jest to jeden z lepszych utworów jakie możemy znaleźć na płycie. W ogóle na Immersion Pendulum serwuje nam niejako mix swoich dwóch poprzednich krążków. Mamy tu zarówno utwory którym bliżej do debiutu (wspomniane Salt In The Wounds, Watercolour, od biedy The Fountain) jak i drugiego krążka grupy (Crush, Under The Waves, The Vulture i Witchcraft). Jest też trzecia grupa, będąca krokiem naprzód, a przynajmniej wyróżniająca się wśród wyżej wspomnianych. Na pewno na uwagę zasługuje Immunize, w którym można usłyszeć echa The Prodigy (ale to zapewne zasługa Liama Howletta) czy Self VS Self z gościnnym udziałem…In Flames. W sumie więcej tu muzyki Szwedów niż Australijczyków.

Jaki jest więc trzeci album Pendulum? Hmm, na pewno dziwny, z jednej strony daje nadzieję że w przyszłości zespół nagra jeszcze coś godnego uwagi i że szansa na d’n’b nie jest stracona. Z drugiej, przeważająca większość utworów In Silicowych daje raczej do zrozumienia że to jest główne oblicze zespołu, a szkoda. Chociaż tutaj to drugie oblicze brzmi już nieco lepiej. Kto wie co z tego wyniknie, jednak tak czy owak jak wydadzą kolejny album to z czystej ciekawości posłucham, przekonam się w jakim kierunku zmierza ten band.

%d blogerów lubi to: