VENETIAN SNARES – MISS BALATON [2008]
1. Miss Balaton
2. CCUK
Są tacy muzycy, którzy występują pod milionem szyldów, a pod każdym z nich, mają wydane z miliard albumów. Do tego grupy na pewno zalicza się Aaron Funk, bardziej znanego pewnie jako Venetian Snares.
Nie wiem czy opisywana epka jest w jakiś sposób reprezentatywna dla tego muzyka, pewnie nie jest, a już na pewno trudno to ocenić, zważywszy jak pokaźną dyskografią może się on poszczycić. Nieważne, przede wszystkim nie musi się jej wstydzić, bo zaprezentowany materiał to po prostu mistrzostwo w swojej dziedzinie.
Dwa utwory to niewiele, ale za to jakie. Może się nie znam (a raczej na pewno, gdyż we wszelakiej maści breakcory, jungle itp nie zgłębiałem się), ale jak dla mnie, w tym momencie, Miss Balaton wynosi breakcore do rangi małej sztuki. Utwór tytułowy to istna, 10 minutowa perełka. Zaczynająca się spokojnie, sielankowo wręcz, by po jakimś czasie, zostać bombardowaną połamanymi perkusyjnymi beatami. Jednak nawet mimo tego, Miss Balaton nie traci nic ze swojego dystyngowanego uroku, do czasu. Utwór ten, to istny kalejdoskop, od spokojnego i szacownego, aż do iście apokaliptycznego i „chaotycznego”. Sample z czasem zdają się brzmieć, jakby wyjęte „z końca świata”. Odnoszę wrażenie, że Kanadyjczyk z iście chirurgiczną precyzją operuje dźwiękami. Coś pięknego, a co najważniejsze, może się to podobać nawet ludziom nie słuchającym na co dzień takiej muzyki. Tutaj chylę ukłony przed Aaronem Funkiem, ogień i woda, chaos i porządek w jednym miejscu, tak pięknie i tak przystępnie. Szacunek. Przy takim małym dziele, drugi numer może brzmieć biednie, ale to nadal solidna dawka poplątanej i połamanej muzyki.
Coś w tym musi być, że ten 13 minutowy albumik, potrafię słuchać kilka razy z rzędu. Osobiście, wydaje mi się, że to może być całkiem dobry początek z muzyką Venetian Snares, a następnie pozostałymi projektami tego Kanadyjczyka.