JAZZSTEPPA – HYPER NOMADS [2011]
1. Baby Jesus
2. Raising the Bar feat. Foreign Beggars
3. Quick N Dirty
4. Baby, Don’t leave me
5. Holding Ground
6. Rusty Trombone
7. Minneapolis
8. Sweet Tooth
9. Do U LoV_ me
10. Hebrew
11. Investment Decision
12. Stronger
13. Naked Lunch
14. I-Doser
15. Sewer Music
16. D U B
17. Lion
18. Taylor Rain
19. 4,000,000 Years Later
20. Wipeout (Bonus)
Parę dni temu, zupełnym przypadkiem dowiedziałem się, że jest nowa płyta Jazzsteppy. Jako iż debiut rewelacyjny nie był, ale słuchało się go całkiem przyjemnie, to czym prędzej zabrałem się za Hyper Nomads.
Na początku, gdy blog był jeszcze w sferze marzeń obiecywałem sobie, że nie będę opisywał gówna. Niestety, nowy album Jazzsteppy ssie po całości i jest tak chujowy, że aż brak mi słów i szkoda klawiatury na tekst, ale co tam. Zastanawia mnie bardziej, co się wydarzyło miedzy 2009 a 2011 rokiem, albo co kierowało zespołem, że zdecydowali się wypuścić na świat takiego kupsztala. Słuchając Jazzsteppy może nie byłem zachwycony, ale czuć było potencjał. Niestety na Hyper Nomads potencjał ten został zmarnowany. Ta płyta jest ewidentnie zła. Owszem, jest kilka bladych perełek na tym albumie, jak otwierający Baby Jesus i Do U LoV_ me (zdecydowanie najlepszy na płycie), czy znane już wcześniej Investment Decision i Taylor Rain. Niestety to tylko 4 z 20 numerów. Na domiar złego, są one jeszcze porozrzucane po całej płycie. Więc miedzy jednym a drugim wałkiem jesteśmy zmuszeni przebrnąć przez morze gówna i jakieś zjebane miniaturki (po co one są, to ja sensu nie widzę). Cały krążek brzmi przez to niespójnie, mdle i wydaje się zrobiony na siłę. A szkoda, bo zespół, który mógłby być jednym z ciekawszych dubstepowych projektów pozbył się niemal wszystkich swoich znaków rozpoznawczych i stał się kolejną taką samą formacją. Na pytanie postawione parę dni temu – czy warto się interesować tym zespołem, mogę teraz szczerze i bez głębszego namysłu odpowiedzieć: nie warto.