Archiwum dla 2008

Shem City Steppers

Posted in Dub Culossus with tags , , , , on 21 lutego, 2012 by delff

DUB COLOSSUS – IN A TOWN CALLED ADDIS [2008]

1. Azmari Dub
2. Entoto Dub
3. Tazeb Kush
4. Shegye Shegitu (Blue Nile Mix)
5. Yeka Sub City Rockers
6. Shem City Steppers
7. Tizita Dub
8. Black Rose
9. Neh Yelginete
10. Ophir Dub
11. Sima Edy
12. Ambassel
13. Mercato Music

Cóż za weltszmerc. Jak ciężkie potrafią być przebudzenia, jak
niewdzięczne. Nie uleczy nas New Wave Of British Heavy Metal ani ,tym bardziej, żadna inna fala. Proponuje zatem równie orientalną co poranne odczucia muzykę etiopską. Będzie dla was ona transowym porannym klinem.

W przeciwieństwie do działań Halje Sellasje działania muzyczne na froncie etiopskim wypadają imponująco. Sam Jarmusch słusznie zachwycił się pionierem ethio-jazzu – Mulatu Astatke w ,,połamanych kwiatach”.

Przez Wielką Brytanię do serca Etiopii i z powrotem. Prawie pół
wieku od złotych lat przypadających na przełom 1960 i 1970 roku Brytyjczyk Nick Page wraz z etiopskimi muzykami tworzy Dub Colossus. Jest to muzyka drogi, połączenie współczesności i tradycji.

Nick Page zaczynał swoją muzyczną karierę m.in. tworząc Transglobal Underground. Płyta ,,In A Town Called Addis” powstała z inspiracji, a następnie współpracy z etiopskimi muzykami. Łączy ona klasyczną miejscową muzykę z reagge, dubem, jazzem. Mamy przyjemność słyszeć wokal Sintayehu ‚Mimi’ Zenebe, nazywanej etiopską Edith Piaf i hipnotyzujący saksofon Feleke Hailu. Odnajdziemy też obok tradycyjnych instrumentów takich jak masenqo (jedno-strunowe skrzypce) elementy elektroniki.

Mimo tych kontrastów całość zaskoczyła mnie bardzo spójnym brzmieniem. Za mistrzem Zappą ,,pisanie na temat muzyki jest jak tańczenie na temat architektury” dlatego efekt finalny pozostawiam pod waszą własną ocenę.

Miss balaton

Posted in Venetian Snares with tags , , on 20 lutego, 2012 by kubeusz

VENETIAN SNARES – MISS BALATON [2008]

1. Miss Balaton
2. CCUK

Są tacy muzycy, którzy występują pod milionem szyldów, a pod każdym z nich, mają wydane z miliard albumów. Do tego grupy na pewno zalicza się Aaron Funk, bardziej znanego pewnie jako Venetian Snares.

Nie wiem czy opisywana epka jest w jakiś sposób reprezentatywna dla tego muzyka, pewnie nie jest, a już na pewno trudno to ocenić, zważywszy jak pokaźną dyskografią może się on poszczycić. Nieważne, przede wszystkim nie musi się jej wstydzić, bo zaprezentowany materiał to po prostu mistrzostwo w swojej dziedzinie.

Dwa utwory to niewiele, ale za to jakie. Może się nie znam (a raczej na pewno, gdyż we wszelakiej maści breakcory, jungle itp nie zgłębiałem się), ale jak dla mnie, w tym momencie, Miss Balaton wynosi breakcore do rangi małej sztuki. Utwór tytułowy to istna, 10 minutowa perełka. Zaczynająca się spokojnie, sielankowo wręcz, by po jakimś czasie, zostać bombardowaną połamanymi perkusyjnymi beatami. Jednak nawet mimo tego, Miss Balaton nie traci nic ze swojego dystyngowanego uroku, do czasu. Utwór ten, to istny kalejdoskop, od spokojnego i szacownego, aż do iście apokaliptycznego i „chaotycznego”. Sample z czasem zdają się brzmieć, jakby wyjęte „z końca świata”. Odnoszę wrażenie, że Kanadyjczyk z iście chirurgiczną precyzją operuje dźwiękami. Coś pięknego, a co najważniejsze, może się to podobać nawet ludziom nie słuchającym na co dzień takiej muzyki. Tutaj chylę ukłony przed Aaronem Funkiem, ogień i woda, chaos i porządek w jednym miejscu, tak pięknie i tak przystępnie. Szacunek. Przy takim małym dziele, drugi numer może brzmieć biednie, ale to nadal solidna dawka poplątanej i połamanej muzyki.

Coś w tym musi być, że ten 13 minutowy albumik, potrafię słuchać kilka razy z rzędu. Osobiście, wydaje mi się, że to może być całkiem dobry początek z muzyką Venetian Snares, a następnie pozostałymi projektami tego Kanadyjczyka.

 

This is a new way!

Posted in Pendulum with tags , , , on 12 stycznia, 2012 by kubeusz

 PENDULUM – IN SILICO [2008]

1. Showdown
2. Different
3. Propane Nightmares
4. Visions
5. Midnight Runner
6. The Other Side
7. Mutiny
8. 9000 Miles
9. Granite
10. The Tempest

Nie wiem, naprawdę nie wiem co się stało z tym zespołem. Przecież Hold Your Colour to był taki fajny i miły dla ucha d’n’b kąsek, a tu takie coś.

Jeśli włączacie In Silico po raz pierwszy i spodziewacie się ciągu dalszego debiutu to przygotujcie się na szok. Pendulum AD 2005 a AD 2008 to dwa zupełnie różne zespoły, które nijak się mają do siebie. Słuchając drugiego albumu odnoszę wrażenie że zespół postanowił zostać nowoczesnym zespołem rockowym grającym muzykę elektroniczną (lol). Nie dziwię się że wielu ludziom się to nie spodobało, mnie również nie satysfakcjonuje obecna forma zespołu. Ten album jest po prostu nijaki, słuchając go po prostu sobie leci, ani ziębi ani grzeje, od bezbarwna i bezsmakowa papka w której ciężko wybrać coś ewidentnie chujowego i coś co przykuwa uwagę, chociaż trochę choć na chwilę. No może Midnight Rider (ale to tak pierwsze trzy minuty) i od biedy The Other Side czy Granite mogą być niczym te kawałki owoców w nijakim jogurcie, ewentualnie końcówka The Tempest trochę kojarzy się z debiutem, sam nie wiem czemu, ale to jak ostatnie spojrzenie w przeszłość, poza spalony most na brzeg na który już i tak się nigdy nie powróci. Pozostałe utwory jak już wspominałem, jakoś sobie przelatują jeden po drugim i nic konkretnego w głowie nie zostaje, owszem jest parę całkiem niczego sobie melodii czy dźwięków, no ale kto dla tych paru momentów będzie słuchał całej płyty? No chyba że ktoś ma ewidentnie kryzys i nie ma czego słuchać, to od biedy In Silico może być. Sam tego słucham raz na ruski rok, ostatnio właśnie na potrzeby tego tekstu, kiedy będzie następny raz? Nie wiem, zapewne nieprędko.

%d blogerów lubi to: