It’s a second attack!!!

 CROSSFIRE – SECOND ATTACK [1985]

1. Second attack
2. Feeling down
3. Highway driver
4. Atomic war
5. Master of evil
6. Scream and shout
7. Running for love

HA, prędzej czy później ten album musiał się tu pojawić – pojawia się on wszędzie tam gdzie pisywałem do tej pory, więc było spore prawdopodobieństwo, że i na tym blogu się ukaże. No i tradycji stało się zadość. 🙂

Pamiętam jak kiedyś dostałem od wujka kilkanaście winyli. Wśród wielu płyt moją uwagę zwróciła płyta, na okładce której widniała czaszko-świątynia. Odwracam kopertę, a tam heavy metal. Jako iż były to czasy, gdy bardzo mocno jarałem się taką muzyka, czym prędzej włączyłem sprzęcicho i zacząłem słuchać Second Attack.

Teraz, po latach włączyłem ponownie ten album przekonać się, czy nadal podoba mi się tak, jak te parę lat temu. Muszę przyznać, że całkiem miło zleciało mi te niespełna 40 minut. Pojawia się pytanie – jak mam scharakteryzować ten album? Wydaje mi się, że najlepsze będą dwa słowa – klasyczny heavy metal (to trzy jednak). Tak będzie najprościej. Jak w każdym szanującym się albumie heavy metalowym, tak i tu mamy pędzące przed siebie rozpędzone kanonady riffów i solówek, począwszy od Second Attack do Atomic War, który gna niczym fala uderzeniowa przez ponad 6 minut nie dając słuchaczowi ani chwili wytchnienia. Dla odmiany mamy też wolniejsze numery (dokładnie to jeden), w postaci Master of Evil, który wręcz kroczy. Jednak tradycja nakazuje, aby na heavy metalowym albumie znalazła się przynajmniej jedna ballada – tak też jest i tutaj, w postaci Running For Love. Wiadomo, przez większość czasu jest raczej spokojnie ale pod koniec zespół znów pokazuje pazur.

Zdaję sobie sprawę, że od strony technicznej oraz pod względem umiejętności ten zespół pewnie się nie wyróżniał z morza innych zespołów, które bawiły się w taką muzykę, ale chłopcy z Belgii robili to na tyle dobrze moim zdaniem, że warto posłuchać ich drugiego (niestety jedyny jaki znam 😦 ) albumu, który wydaje mi się małą perełką w szambie pełnym gówna.

Komentarze 2 to “It’s a second attack!!!”

  1. Ha, miałem podobnie z Crossfire. Też „cudem” wpadł w moje łapy winyl Second Attack. Mocarna rzecz. Dawno już tego nie słuchałem. Może to dobra okazja do sentymentalnej podróży…

    • Jak najbardziej 🙂 jak dawno już nie siedzę w takiej muzyce to płyta nadal bardzo mi się podoba, istny wehikuł czasu 😉

Dodaj komentarz